Nowa odmiana wirusa SARS-CoV-2 rzuciła wyzwanie społeczeństwom, instytucjom ochrony zdrowia publicznego, lekarzom i naukowcom. Wykryty pod koniec ubiegłego roku wariant o nazwie Delta stał się poważnym zagrożeniem w Europie od połowy 2021 roku. To właśnie wtedy zdominował pozostałe wersje wirusa i rozprzestrzenił się z niepokojącą intensywnością. Lekarze i pacjenci zadawali więc kluczowe pytanie: czy zatwierdzone do użytku szczepionki są w stanie skutecznie walczyć z Deltą?

Odpowiedź jest twierdząca. Wariant Delta ma nad swoimi poprzednikami ważną, ale nie decydującą przewagę. Z jednej strony zmiany, które zaszły w tak zwanym białku kolca (białku S), pozwoliły wirusowi po części unikać wpływu przeciwciał neutralizujących. Dzięki temu Delta potrafi szybciej zakażać komórki, mnożyć się w nich i rozprzestrzeniać między ludźmi.

Szczepionki odpierają atak Delty

Z drugiej jednak strony nawet gdy dojdzie do zakażenia, kluczową rolę odgrywa odpowiedź komórkowa, która pozwala neutralizować działanie patogenu. Wiemy dziś, że żadna z dotychczas rozpoznanych wersji wirusa SARS-CoV-2 nie jest w stanie zatrzymać odpowiedzi komórkowej. Co więcej, najnowsze badania wskazują wprost, że limfocyty T osób zaszczepionych bez żadnego problemu rozpoznają białko kolca wariantu Delta. Działanie odpowiedzi komórkowej polega na szybkiej identyfikacji obecności wirusa w organizmie, identyfikacji zakażonych komórek i równie szybkim ich usuwaniu. Dzięki temu procesowi wirus nie może się namnażać. Szczepionka stymuluje produkcję przeciwciał, które pływają w naszej krwi i właśnie naszą odpowiedź komórkową, która jest równie istotna dla odparcia ataku wirusa.

Dlaczego jest to tak ważne? Wariant Delta nie jest w stanie znacząco ograniczyć skuteczności szczepionek w ich trzech podstawowych aspektach. Pełne zaszczepienie nadal zapewnia bardzo wysoką ochronę przed ryzykiem ciężkiego przebiegu choroby, trafienia do szpitala i zgonu.

Delta nie śpi!

Nie oznacza to jednak, że wariant Delta nie jest groźny. Jego główną bronią jest zdolność do szybszego infekowania komórek, co przekłada się na skuteczniejszą transmisję wirusa. Ta właściwość Delty jest bardzo dobrze zbadana. Wyniki analizy prowadzonej na znaczną skalę, bo obejmującej aż 3,5 miliona mieszkańców Stanów Zjednoczonych, opublikowało czasopismo „The Lancet”. Przebadano osoby, które przyjęły drugą dawkę szczepionki BioNTech/Pfizer. Po sześciu miesiącach od jej aplikacji poziom skuteczności ochrony przed infekcją wariantem Delta wynosił 75%, był więc o 24% niższy niż w przypadku pozostałych wersji SARS-CoV-2. Jak zauważa dr hab. Piotr Rzymski z Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu, wraz z upływem czasu od otrzymania drugiej dawki szczepionki mRNA skuteczność ochrony zmniejszała się niezależnie od wariantu SARS-CoV-2, co częściowo wynika ze zmniejszającego się surowiczego poziomu przeciwciał neutralizujących. Spadek skuteczności był jednak bardziej wyraźny w przypadku wariantu Delta. O ile w pierwszym miesiącu pełne zaszczepienie chroniło w 93%, to po czterech miesiącach już tylko w 53%. W przypadku pozostałych wariantów odnotowano spadek z 97%. do 67%.

Różnica nie jest więc mała, co potwierdza, że mamy do czynienia z niebezpieczną odmianą wirusa. Z drugiej strony wyniki tego samego amerykańskiego badania wskazują, że szczepionka BioNTech/Pfizer zapewnia aż 93% skuteczności ochrony przed hospitalizacją z powodu infekcji wariantem Delta – jedynie o 2% mniej niż w przypadku pozostałych wersji SARS-CoV-2. Ograniczanie ryzyka ciężkiego przebiegu i groźnych powikłań jest i będzie priorytetowe. Nie warto więc zwlekać z decyzją o pełnym zaszczepieniu, dzięki której będziemy o wiele bezpieczniejsi.