Wirus SARS-CoV-2 szuka najsłabszego ogniwa, a takim są osoby niezaszczepione. Przeciętny, obecnie hospitalizowany pacjent to niezaszczepiony 45-, 55-latek bez chorób towarzyszących.

Tacy pacjenci myślą, że jak nie zachorowali w pierwszej, drugiej, trzeciej fali – to nie zachorują i teraz czyli, że nie mają potrzeby się szczepić. Na grypę nigdy się nie szczepili więc przeciw COViD też nie będą – komentuje prof. Andrzej M. Fal, Prezes Polskiego Towarzystwa Zdrowia Publicznego oraz Kierownik Kliniki Alergologii, Chorób Płuc i Chorób Wewnętrznych Centralnego Szpitala Klinicznego MSWiA w Warszawie. - I to powoduje, że przychodzi kolejna fala pandemii i kolejni, coraz młodsi, niezaszczepieni ludzie umierają.

Z grupy zaszczepionych osób do szpitali trafiają jedynie pacjenci bardzo schorowani, obciążeni licznymi schorzeniami. Nie natrafimy w szpitalnych oddziałach COVID+ na 30-, 40- czy 50-latków po szczepieniu, ponieważ oni przechodzą infekcję bardzo łagodnie, mają mniej objawów i powikłań - domowa izolacja wystarczy. Najczęściej nawet nie wiążą dolegliwości z COViDem. Jeśli zachorują to nie ciężko i jeśli zachorują - to nie umierają.

Wirus zostanie z nami, szczepienia też

Szczepmy się dla dobra własnego zdrowia, ale też by zadbać o całe społeczeństwo. Bądźmy odpowiedzialni za siebie i za innych – apeluje prof. Fal. - Nieszczepienie się i przyczynianie się do łatwiejszego rozprzestrzeniania się wirusa, to działanie na wspólną szkodę. To nie jest czyjś wymysł, a rzetelna wiedza.

Zdaniem profesora do szczepień musimy przywyknąć. Musimy dalej szczepić się, ponieważ wirus mutuje – argumentuje ekspert. - Jest Delta, wchodzimy w fazę Omikronu. Podobnie jak wirus, szczepienia zostaną z nami. Jeżeli znajdziemy inne rozwiązanie, to fantastycznie, ale na dziś to najlepsze, co wymyśliliśmy. My się wirusa i szczepionek uczymy. Jeszcze rok temu zgadywaliśmy ile będzie trwała odporność poszczepienna, było mnóstwo dyskusji, artykułów na ten temat. Teraz wiemy więcej.

Nabywanie odporności musi potrwać

Jednak samo podanie preparatu nie oznacza, że jesteśmy bezpieczni. Odporność na SARS-CoV-2 nie pojawia się bowiem z dnia na dzień. Wytworzenie przeciwciał zajmuje układowi immunologicznemu jakiś czas. Odpornymi stajemy się średnio po prawie dwóch miesiącach, biorąc pod uwagę cały proces - czyli odstępy między pierwszą a druga dawką plus około dwa tygodnie po drugiej dawce.

Chociaż organizm osób, które przeszły COVID-19, może wytwarzać przeciwciała nawet 5-7 miesięcy po infekcji, nie oznacza to, że ozdrowieńcy są w pełni chronieni przed ponownym zakażeniem. Naukowcy podkreślają, że łagodny przebieg COVID-19 może wiązać się z wytworzeniem niewielkiej ilości przeciwciał. Dlatego nawet po przechorowaniu warto się zaszczepić i w ten sposób podnieść ich poziom.